Najlepsza odpowiedź
Nie jestem pewien, jak miałbyś jedną „pszczołę”. Z natury są społecznością.
To powiedziawszy, jestem pszczelarzem od około pięciu lat. Naprawdę rozpoznają „swojego człowieka”.
Oprócz pszczół trzymamy także konie, kozy i kury. Dla koni i kóz mamy wiadra z otwartą wodą na padoku i pastwisku. Pszczoły również potrzebują wody i pomimo umieszczenia wokół posesji „przyjaznych dla pszczół” poideł (płytkich, z kamieniami w środku), nasze pszczoły INWESTUJĄ w picie z wiader. Wpadają i walczą.
Teraz, jeśli sięgniesz do środka i złapiesz pszczołę, poczujesz się zagrożona i użądli cię.
Jeśli włożysz dłoń do wody i pozwolisz pszczole się na nią wspiąć, będzie siedzieć tam szczęśliwie przez kilka minut, wysychając, wachlując skrzydłami i myjąc się. Uratowałem w ten sposób sporo pszczół na początku.
Kiedy pierwszy raz wezwano mnie do pomocy, zbierałem obornik z padoku (widłami, nie obrzydliwie) . Jedna pszczoła podeszła do mnie i latała wokół mnie gorączkowo przez około trzydzieści sekund, po czym wylądowała na przedzie mojego ramienia, po czym znów gorączkowo mnie okrążyła. Pomyślałem: „hmm, czym może być zdenerwowana pszczoła?” i podszedł do najbliższego wiadra, a pszczoła wciąż mnie okrążała. Oczywiście w wodzie walczyła inna pszczoła. Uratowałem go, pozostawiłem do wyschnięcia i obie pszczoły odleciały. Zdarzyło mi się to wiele razy.
Nie należy mylić z chwilami, kiedy pszczoła przyleciała do mnie na środek pastwiska i wylądowała w towarzystwie na moim ramieniu przez maksymalnie pięć minut.
Pszczoły również przychodziły i lądowały na mnie, gdy siedziałem i robiłem sobie przerwę na stopniach szopy. Wystarczy wlecieć, wylądować, przejść chwilę w górę iw dół, a następnie odlecieć.
Więc nie sądzę, że można mieć jedną pszczołę (żyją tylko około trzech miesięcy i są trudne do odróżniać się od siebie), ale z pewnością możesz mieć ul, który uważa cię za przyjaciela.
Odpowiedź
Nigdy nie udało mi się utrzymać pszczoły, ale mogę opowiedzieć o najmądrzejszej Wiem, osa.
Na początku tego roku moi rodzice powiedzieli mi o małej osie, która sprawia kłopoty w pobliżu naszej skrzynki pocztowej. Nasza skrzynka pocztowa, w której znajduje się sekcja gazet (całkowicie otwarta), często odwiedzała przypadkowych gości, od pszczół stolarek po jaskółki poszukujące gniazd. Oczywiście w tej skrzynce pocztowej znajdowało się gniazdo os (Eastern Yellowjacket). Zawsze miałem słabość do rodzimych owadów, które jedzą szkodniki, więc przeszczepiłem tę kolonię do pustej nory w lesie (jej kolonia wydaje się rosnąć w siłę). Później, podczas sprawdzania poczty, ze skrzynki na listy wyskoczyła inna osa. To była europejska osa papierowa, nierodzimy gatunek, który jednak uwielbiam (za bycie mopsem świata Polistów). Dla tych, którzy widzieli je wcześniej, naśladują wzory kolorów żółtej kurtki. Najwyraźniej moi rodzice widzieli ją , a nie żółtą kurtkę! W zasadzie to Yellowjacket obwinił ją za swoje terytorialne tendencje do skrzynek pocztowych.
Ponieważ królowe Polistes są całkiem odpowiednie dla opiekunów zwierząt domowych, postanowiłem ją zatrzymać. Nazwałem ją Złotowłosa ze względu na jej złocisty (ish) ubarwienie i zepsute zachowanie. Przeniosłem ją i jej nędznie wyglądające gniazdo (najwyraźniej nie była zbyt dobra w budowaniu gniazda) do odwróconego opiekuna krittera. Przez około tydzień siedziała uważnie na swoim gnieździe, zbierając kawałki gąsienicy i miodu, które jej zostawiłem. Jednak pewnego dnia zniknęła! Gorączkowo sprawdziłem jej opiekuna krittera, by dowiedzieć się, że udało jej się przegryźć dziurę w jednym z uszkodzonych „rogów otworu wentylacyjnego” w pokrywie (która służyła jako podstawa jej ogrodzenia). Najwyraźniej domyśliła się, kiedy przyniosłem jej jedzenie (około wieczora), wykopując jej drogę, gdy nie było mnie (w sposób przypominający odkupienie Shawshank). Znalazłem ją kilka minut później siedzącą zadowoloną na pojemniku z miodem z pełnym brzuchem.
W końcu udało jej się wykluć swoje pierwsze larwy. W tym momencie potrzebowała więcej posiłków białkowych, aby utrzymać siebie i młodość. Zacząłem też ją oswajać ręcznie, co w zasadzie wymagało ode mnie ręcznego karmienia jej, dopóki nie zdała sobie sprawy, że nie jestem drapieżnikiem potrzebującym użądlenia. W końcu Złotowłosa zaczęła oczekiwać ode mnie jedzenia bez względu na okazję. Pewnego razu, gdy jedno z jej dzieci wypadło z gniazda, wsunąłem rękę, aby je podnieść i umieścić z powrotem w gnieździe. Popatrzcie, Goldilocks tam była. Widząc małe białe żarcie na moim palcu, przygotowała się do ugryzienia czegoś, co prawdopodobnie uważała za wosk. W chwili, gdy już miała go ugryźć, zatrzymała się, powąchała dziecko i wypluła mu do ust małą kulkę pokarmu dla osy. To dziecko w końcu stało się jej najstarszą córką, pomagając jej w prowadzeniu gniazda przez prawie dwa miesiące.
Złotowłosa w końcu przyzwyczaiła się do mojego zachowania.Kiedy już poczułem się komfortowo z nią, zabrałem ją z domu, aby zrobić kilka zdjęć (często pokazywałem te zdjęcia moim znajomym, aby zrobić im dobry szok). Dla niej te wycieczki były łatwym źródłem pożywienia, ponieważ często dawałem jej krople miodu podczas każdej czynności. Kiedy jej pierwsza córka dojrzała, Goldilocks postarała się dać jej trochę nagrody.
Do połowy lata jej kolonia rozrosła się i przybyły pierwsze samce. Do tego czasu Złotowłosa stała się raczej siedząca, opuszczając gniazdo dopiero, gdy ofiarowałem jedzenie z mojej ręki (jej młodsze córki zachowały wrodzony lęk przed ludźmi, pozostawiając Złotowłosej i najstarszym córkom pełny bufet). Młodszych robotnic, które były prawie tego samego rozmiaru co Złotowłosa, praktycznie nie da się ich odróżnić, więc zaznaczyłem Złotowłosą małą plamką czerwonej farby na jej tułowiu. Ku mojemu zdziwieniu, Złotowłosa często wykonywała zadania w gnieździe, które normalnie wykonywałyby jej córki. Na przykład jej obowiązkiem było nakarmić każde z dzieci. Pamiętam, jak widziałem ją w trakcie składania jaja w nowej komorze, tylko po to, by przerwać ją w połowie przez pracownika, który dał jej gąsienicę do przeżucia dla dzieci.
Gdy zbliża się zima, osa kolonie wymierają, co oznacza, że gniazdo Złotowłosej ostatecznie wymarło. Niestety, kolonia Goldiego rozpoczęła ten proces wcześnie. Wszystkie nowe królowe, gotowe do zakładania własnych gniazd, skulone razem, przygotowując się do hibernacji (prawdopodobnie je oddam lub zatrzymam po hibernacji). Prawie jedna czwarta jej kolonii wymarła, pozostawiając Goldilocks i jej młodszych pracowników. Złotowłosa, teraz stara i chorowita, od teraz prowadzi łatwe życie. Nigdy mnie nie użądliła.