Czy pamiętasz, kiedy zdałeś sobie sprawę, że twoja religia jest kłamstwem?

Najlepsza odpowiedź

Były trzy decydujące momenty, sekwencyjne w czasie, które sprawiły, że zrozumiałem, że religie to kłamstwa, choć czasami opowiadane z dobrymi intencjami lub przez ludzi, którzy wierzyli w to, co mówią.

Pierwszy raz miałem około 13 lat. Mieszkałem z moimi dziadkami, ponieważ moi rodzice byli zbyt biedni, aby posłać mnie do szkoły. Miałem zamożną ciocię, która polubiła mnie i często dawała mi książki (a przy okazji kurs angielskiego). W domu miała stosunkowo skromną bibliotekę, w której znajdowały się książki, które kupiła podczas studiów (miała dyplom z lingwistyki, chociaż pracowała w banku) oraz inne książki, które kupiła później. Niektóre z nich były przechowywane w oddzielnym skarbcu, wciąż zapakowane w przezroczyste plastikowe koperty. Miała też kilkadziesiąt płyt (LP), niektóre nigdy nie grały.

Te książki były pokusą dla mojego intelektu. Po ukończeniu studiów wybierałem je i uważnie czytałem. Obejmowały one ogromną kolekcję literatury portugalskiej (od średniowiecza) i brazylijskiej (głównie po XIX wieku), encyklopedie, kilka bestsellerów (w tym Harold Robbins, Sydney Sheldon i Stephen King), kilka klasyków (głównie greckie i łacinę, ale także średniowieczne), kilkadziesiąt tomów o językach i językoznawstwie (głównie prace brazylijskie, ale także Sapir i Saussure) oraz wiele innych dzieł (w tym wspaniały zbiór „Legend of the World”, który był moim pierwszym kontakt z pojęciem „mitologii”).

Ta ciotka w końcu się nawróciła. Była już katoliczką, ale powróciła. Miała oświecenie i znacznie częściej zaczęła uczęszczać na mszę, pomagając księdzu, prowadząc kursy, kupując mnóstwo nowych książek o religii. Próbowała, żebym ją śledził. Byłem zmuszony wstawać w niedzielę o 6 rano, aby pójść do najbliższego kościoła i uczestniczyć w mszy (chociaż nie bardzo rozumiałem chrześcijaństwo). Byłem, jak większość Brazylijczyków, „kulturalnym katolikiem”: Znałem imiona niektórych świętych i użyłem niektórych zwrotów religijnych jako przekleństw, takich jak „Virgem Maria!”, „Meu Deus!”, „Nossa Senhora!”, „Cruz Credo”, „Creio em Deus Pai!” I innych (które znaczy odpowiednio „Dziewica Maryja”, „Mój Bóg”, „Matka Boża”, „Wierzę w Krzyż” i „Wierzę w Boga Ojca”).

Po kilku miesiącach wydawało się, że zauważyłem, że nadal jestem trochę zbyt ciepły w wierze i nasz związek się ochłodził. Pewnego dnia, gdy miałem około 14 lub 15 lat, wróciłem z pracy (pracowałem już na pół etatu, aby opłacić studia) i jej biblioteka została przekazana na cele charytatywne. Wszystko to. Łącznie z książkami, których nigdy nie czytała (ani mnie). Parafia wystawiła na aukcję te książki, które były w lepszym stanie lub były droższe, a pozostałe (w tym brazylijskie i Lekcje portugalskiego) do recyklingu. Mogłem uratować tylko około ośmiu lub dziewięciu z nich, które ukryłem w swojej szafie (w tym klasyczny słownik portugalski i kilka tomików poezji).

Byłem tak zbulwersowany jej działaniem i sposobem parafia potraktowała te książki i zawartą w nich wiedzę, że ślubowałem natychmiast porzucić katolicyzm i nigdy więcej nie poszedłem na mszę. Miałem nawet cywilną ceremonię ślubną, więc nie muszę chodzić do kościoła i z dużą niechęcią spełniam pragnienia mojej żony, aby ochrzcić nasze córki.

Kilka lat później byłem niereligijny, ale nadal wierzyłem w osobowego Boga (chociaż rzadko modliłem się do Niego / Jej / Tego), kiedy znalazłem dziewczynę, która była protestantką (luteranką). Była wspaniałą kobietą, pięć lat starszą ode mnie i wiedziała, jak sprawić, żebym marzył! Pewnego dnia powiedziała mi, że w końcu będziemy uprawiać seks tylko wtedy, gdy zostanę jej „bratem” i nawrócę się na jej Kościół. Westchnąłem i powiedziałem, że tak, jeśli obiecała, że ​​będzie to warte zachodu.

Tak więc poszedłem w niedzielę wieczorem do małego podmiejskiego kościoła i ku mojemu całkowitemu zdziwieniu odkryłem, że ludzie tam byli głównie krewni mnie – część mojej rodziny, która przeszła na luteranizm około sześćdziesiąt lat temu i takim pozostał. Nawiasem mówiąc, była siostrą żony jednego z moich drugich kuzynów. „Mały świat”, możesz pomyśleć … Małe miasto, powinienem powiedzieć. Przyjęli mnie bardzo dobrze, modlili się za mnie i pokazali mi ceremonię. Potem zaprosili mnie na drugą niedzielę. Z jakiegoś powodu jej nigdzie nie było.

Po tym dniu poczułem, że powinienem spróbować zostać. Tamtejsi ludzie byli przyjaźni, a ich kult nie opierał się na rozpaczliwym krzyku, aby głuchy Bóg mógł usłyszeć. Było cicho, elegancko, swojsko (w obu zmysłach) i przyjazna. Jednak pewnego dnia pastor zdecydował się wygłosić tekst od Jeremiasza (a może Izajasza?), Który mówił, że Słońce jest koroną Boga, a Ziemia dywanikiem pod jego stopami. Pastor użył tego jako „dowodu”, że Bóg był istotą materialną!To był taki nonsens, że nie mogłem już tam siedzieć: w następną niedzielę spóźniłem się, potem trzecią, potem trzy następne, aż w końcu straciłem dla nich życie. Jednak zanim się poddałem, miałem szansa na dobrą akcję.

Był pewien facet, który grał na gitarze podczas ceremonii. Był niski, chudy i blady. Nazywał się Jonatas (po portugalsku Jonathan). Ludzie mówili, że był uzależniony od narkotyków dziesiątki lat wcześniej, ale Bóg go uratował. Pewnego dnia, kiedy rozmawialiśmy, zrozumiałem z jego słów, że był fanem rock and rolla, że ​​znał Pink Floyd, Beatlesów, Petera Framptona i Bread (może inni ). Dzień po ceremonii podwiozłem go, ponieważ skarżył się na ból w plecach. Byłem zaskoczony, gdy zatrzymałem samochód przed jego domem. Mieszkał w bardzo niepewnym i zrujnowanym domu, dwa lub trzy metrów nad poziomem ulicy, przy dość centralnej ulicy, otoczonej dużo lepszymi budynkami, przed modnym barem, który był otwarty w okresie weekendy. Nie mogłem się oprzeć myśli, że ciężko mu było poradzić sobie ze swoimi pokusami …

Zaprosił mnie na filiżankę herbaty i pomyślałem, że obrazą byłoby odmówić. Więc poszedłem na górę schody wyrzeźbione w ziemnym kopcu, na którym stał dom. Dom nie miał drzwi frontowych, ale drzwi boczne. Kiedy dom został zbudowany, Bóg wie kiedy, wychodził na ulicę, teraz zniknął. Drzwi nie miały zamków ani zasuw, tylko sznurek do zawiązania go mocno, żeby wiatr go nie rozchylił. Nie miał telewizora ani urządzenia do odtwarzania muzyki. Malowanie ścian łuszczyło się lub bledło i wisiało na nich tylko kilka bardzo starych zdjęć dawno zmarłych krewnych. Mieszkał tam ze swoją umierającą matką i młodszą siostrą, tuż po dwudziestce, która była najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem (ale była ubrana najprościej, boso, z nieobrzynanymi włosami związanymi białą szmatą).

Przygotował dla nas gorzką herbatę, podaną w małych porcelanowych filiżankach, które, jak powiedział, pochodziły ze ślubu jego matki. Pił to lek ziołowy na wątrobę. Miał bardzo słabe zdrowie: kamienie nerkowe , miał problemy z woreczkiem żółciowym, był zdrowiejącym alkoholikiem, brakowało mu kilku zębów … Po herbacie zapytał mnie, czy lubię muzykę, a ja oczywiście odpowiedziałem „tak”. Wszedł do swojego pokoju, zasłonięty zasłoną z plastikowych koralików i przyniósł gitarę tak starą i poobijaną, że wątpiłem, by nadal można ją było nastroić, a nawet oprzeć się grze. Po kilku minutach walki z gitarą, starając się ją nastroić, zaczął grać wolną i miękką melodię (być może jedyny taki, na jakim mógł grać kruchy instrument), a jego siostra zaczęła śpiewać. Miała bardzo melodyjny głos, ale czasami brakowało jej odpowiedniego akordu. Zauważył, że wciąż musi się wiele nauczyć, ale czasami wątpił, czy jest tego warta. kłopoty, bo wkrótce wyjdzie za mąż, a jej mąż nie pozwoli jej śpiewać piętnaście lat starszy i prowadził sklep z częściami samochodowymi. Prawdopodobnie wychodziła za mąż dla bezpieczeństwa, a nie miłości.

Po tym, jak wyszedłem z jego domu tamtej nocy, poczułem się bardzo zawstydzony. Oczywiście ten człowiek pomógł ożywić moją wiarę, gdyż wydawało się, że Bóg uczynił jego jałowe życie znośnym. Ale wstydziłem się tego, że uczyłem się muzyki przez prawie dwa lata i ledwo mogłem cokolwiek zagrać. Kupiłem profesjonalną gitarę elektryczną ze stalowymi strunami, mosiężnymi progami i przedłużonym ramieniem. Używałem go do ćwiczeń, ale nie mogłem go w ogóle zagrać: mogłem grać tylko partie basu używając czterech górnych strun. Postanowiłem, że powinienem rzucić gitarę tak samo, jak wyszedłem z kościoła.

Więc w następną niedzielę włożyłem gitarę do bagażnika samochodu i znowu poszedłem do kościoła. Po nabożeństwie spotkałem się z nim ponownie i zaprosiłem na kolejną filiżankę herbaty. Ale gdy wysiedliśmy z samochodu, otworzyłem bagażnik i pokazałem mu gitara. Pokazałem mu, że ma małe wgniecenie w ramieniu, na dolnej stronie (niższe dla praworęcznego gracza, takiego jak ja) i lekkie pęknięcie na skrzyżowaniu. „Czy myślisz, że można to naprawić?” – zapytał. Przyniósł instrument do swojego domu i dokładnie obejrzał go rękami, po czym doszedł do wniosku: „Ten mały wgniecenie nie ma znaczenia, można go wypełnić klejem i lakierem. To pęknięcie jest trochę trudne, ale możesz to naprawić, jeśli jesteś cierpliwy. A potem zamiast stali powinieneś użyć nylonowych sznurków. Nie potrzebujesz stalowych strun z takim instrumentem elektrycznym. Jeśli chcesz to naprawić naprawdę dobrze, znam brata z innego kościoła, który może to zrobić za 25 ”.

Wziąłem 50 dolarów od w kieszeni i podałem mu je. – Czy możesz to naprawić? Skinął głową, a jego siostra przyniosła nam herbatę. Po herbacie wstałem, ale wychodząc, po prostu spojrzałem mu w oczy i powiedziałem. „Nie przyniosłem gitary, więc mogłem ją naprawić, przyniosłem ją, żeby ci dać. Zatrzymaj to. „Myślę, że się tego nie spodziewał. Zaniemówił. To był prawdopodobnie najbardziej kosztowny prezent, jaki kiedykolwiek dostał. Dostałem tę gitarę za 150 dolców w okazyjnej cenie, ale nowy, dokładnie taki model, kosztował ponad tysiąc. Wystarczająco dużo pieniędzy, by zmienić wszystkie meble w jego domu.Zanim zdążył powiedzieć, że nie może zaakceptować, albo zanim wybuchnął płaczem, zszedłem po błotnistych schodach i zniknąłem z pola widzenia.

Trzy tygodnie później poszedłem do kościoła. Był z gitarą Jonatas. Kazał go starannie naprawić, zmienił lakier i dodał nowe nylonowe sznurki. Grało jak harfa z Nieba i czułem, że to sprawiedliwe, że człowiek, który potrafi grać tak dobrze, może mieć tak dobry instrument. Jednak – po tym dniu już nigdy więcej nie poszedłem do tego kościoła – wiele miesięcy później usłyszałem wiadomość, że miał raka piersi i umarł w ciągu roku od otrzymania mojego prezentu. Poczułem kwaśny posmak w ustach, współczułem mu, jego matce i jego biednej ślicznej siostrze, ale nic nie mogłem zrobić. Wydawało się, że Bóg lubi płatać figle dobrym ludziom, zadając im cierpienie lub udaremniając moje próby uczynienia ich szczęśliwszymi.

Ale nadal wierzyłem Bogu. Pewnego dnia zaproszono mnie na spotkanie spirytystów i w końcu poczułem, że znalazłem dom. Nie uczyli bzdur, nie głosili moralizmu. Dawali na cele dobroczynne, wydawali książki i chcieli, aby wszyscy czytali, ich miejsca religijne w ciągu dnia funkcjonowały jako szkoły (zwykłe szkoły, nauczanie normalnych przedmiotów) i tak dalej. Przeczytałem wszystkie książki Allana Kardeca i na dobre mnie wciągnęło. Wierzyłem, że jestem medium, a nawet miałem „nadprzyrodzone doświadczenie” (widziałem moją byłą dziewczynę w moim pokoju w nocy, kiedy była w szpitalu wiele kilometrów dalej, przechodzę operację, jak później wiedziałem) Spirytyzm mógł uratować moją wiarę, która była zgorzkniała i chwiejna, gdyby nie jedno … Zauważyłem, że wszyscy mnie okłamywali …

Mój przyjaciel, który uważał się za medium, poprosił mnie, bym zaprosił go do tego samego ośrodka, do którego jechałem. Tam oglądał przemówienie i modlitwę (w spirytyzmie nie ma właściwej ceremonii) i zaprzyjaźnił się z kobietami, które były lokalne wyższe media. Zaprosili go z nami do piwnicy na „średnie spotkanie” i poczułem się nieco zaskoczony, nie tylko dlatego, że tak łatwo było mu dostać zaproszenie (musiałem czekać tygodniami), ale ponieważ wiedziałem, że był kłamcą przez cały czas.

Średnie spotkanie odbyło się w pokoju bez okien o jasnozielonych ścianach. Siedzieliśmy wokół dużego, kwadratowego Ooden stół, ktoś na zewnątrz włączył klimatyzator i drzwi były zamknięte, więc „żadna tajemnica” nie mogła się wydostać. Potem zgaszono światła i prezydent zaczął się modlić o manifestację duchów potrzebujących pomocy. Znałem to wszystko na pamięć: po jego przemówieniu ktoś zaczynał śpiewać hymn, ktoś inny modlił się między ustami, niektórzy nucili, niektórzy dmuchali powietrze przez gardła i wtedy przychodziły „duchy”. Mieli co najmniej cztery, nie więcej niż osiem lat. Mniej niż sześć oznaczało słabą noc. Jeden z nich przynosił wiadomości z zaświatów obecnym krewnym. Co najmniej dwie z nich (pięć w czasie silnej nocy) to zbuntowane dusze. Przejawiały się one wrzeszczącymi głosami, śmiechem „złego władcy” i uderzeniem w stół (zwykle z otwartą ręką). Wszystko to, oczywiście, zostało wyprodukowane przez bardzo fizyczne ciało medium.

Ta noc była wyjątkowo silna. Mieliśmy dziewięć duchów: jednego potulnego, trzech buntowniczych, jednego nawet szalonego i morderczego (niektórzy faceci musieli przywiązać medium do jej siedzenia), dwóch byłych narkomanów, jednego samobójczego i jednego po aborcji. Uzależnieni od narkotyków, osoby samobójcze i dziecko, wszyscy przekazani przez mojego przyjaciela, który natychmiast zagrał w spotkaniu.

Nie brałem w tym udziału. Dostarczałem tylko „ektoplazmy” (cokolwiek z tym mieli na myśli). Ze względu na moje uparte trudności w wykonywaniu poleceń, zamiast je zamykać, miałem oczy na wpół otwarte zgodnie z poleceniem. Po przyzwyczajeniu się do słabo oświetlonego otoczenia mogłem rozróżniać twarze ludzi, śledzić ich ruchy i widzieć każdą „ektoplazmę” manifestującą się fizycznie (zgodnie z tym, co uważałem za możliwe). 80 minut zamiast zwykłych 45) ponownie zapaliły się światła i pozwoliliśmy uporządkować pomieszczenie. Wszyscy spotkaliśmy się w kafeterii przed salą konferencyjną. Medycy obficie pili wodę (aby zwilżyć zmęczone gardła). Niektórzy pili też gorącą herbatę otrząsnąć się z drzemki spowodowanej trzymaniem oczu zamkniętych w słabo oświetlonym pokoju, podczas gdy wiele osób nuciło przez większość czasu.

Prezydent podszedł do mojego przyjaciela i mnie i powiedział nam, że jest pod wrażeniem mojego przyjaciela „s” prezent ”. Zaprosił nas energicznie, abyśmy wrócili w drugą niedzielę. Był pewien, że mój przyjaciel może być bardzo pomocny. I tak był. Szedł dalej tygodniami, zawsze imponując udawaniem zmarłych, cierpiących w otchłani.

Jednak pewnego dnia mój przyjaciel i ja byliśmy na szczycie wzgórza niedaleko miasta, pijąc wino z naszymi dziewczynami i słuchając muzyki. Przeleciało nad nami dziwne światło i zniknęło za wzgórzem. Zastanawiałem się, czy to UFO. Mój przyjaciel śmiał się ze mnie, mówiąc: „Jesteś taki łatwowierny. Wierzysz, że wszyscy gówno ci mówią. To prawdopodobnie samolot lecący na lotnisko w naszym sąsiednim mieście.„Już miałem otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, kiedy przerwał mi druzgocący cios:

„ Jak ci ludzie w Centrum Spirytystycznym. To dobry śmiech, wszyscy tak naiwni. Jestem odważny i staję się odważniejszy w swoich kłamstwach, a oni tego nie widzą. O rany, podszywałem się pod sławnych zmarłych i nie mają pojęcia. Na przykład tamtej pierwszej nocy, dwóch narkomanów to Jim Morrison i Gary Thain, samobójcą był Ian Curtis, a poronione dziecko było próbą reinkarnacji Charlesa Manson – poza tym, że żyje. ”

Natychmiast zdałem sobie sprawę, że wtedy mnie nie okłamał! Tak, pierwszy narkoman zmarł w Paryżu, był poetą, miał jakieś związki z Indianami (duchowe, nie materialne), miał obsesję na punkcie seksu, był symbolem seksu. A po drugie: Boże, ilu ludzi umiera po uderzeniu pioruna na scenie?

Mój przyjaciel powiedział mi, że udawał wszystkie swoje średnie prace i że wszystkie inne media też to udawały – i znały się nawzajem. W całym biznesie było tylko dwóch zagorzałych głupców: prezydent i ja, obaj wierzący, nieświadomi tego, że otaczają nas kłamcy. Po pewnym sprawdzeniu faktów w Internecie odkryłem, że metoda, według której Kardec pisał swoje książki, była absurdalna, że ​​musiały się nim bawić media, których używał.

Nigdy nie doszedłem do siebie po tym ciosie. Od tamtego haniebnego dnia, kiedy moja najlepsza przyjaciółka rozśmieszyła moją ówczesną dziewczynę jak szaloną wiedźmę, zacząłem uważnie obserwować ludzi wykorzystujących religię do swoich celów. Teraz wierzę, że wszyscy religijni ludzie są albo głupi, albo przebiegli … A każda religia to kłamstwa.

Odpowiedź

Zostałem „ochrzczony” w kościele katolickim jako dziecko, później moja matka przeszła na chrześcijańską wersję południowych baptystów, a po kilku latach zostaliśmy ochrzczeni w kościele Chrystusowym. W końcu, w wieku 15 lat, zamieszkałem w domu mojego taty, który uznał za strefę wolną od religii.

W tym momencie, jak wspomniał inny rozmówca, przeczytałem „Rydwany Bogowie ”i rozpoczął proces odkrywania różnych tradycji poza chrześcijańską sferą wpływów. Tradycje rdzennych Amerykanów, taoizm, buddyzm, teozofia, kabała i tak dalej … Po latach studiów, które obejmowały również szereg„ metafizycznych „autorów i tematów, z mojej perspektywy wydaje się, że współczesne narracje chrześcijaństwa wydają się bardzo ograniczone i jednowymiarowe.

Dla mnie problemem nie są tak bardzo teksty, że narracje są oparta na interpretacji, ale jest wiele tekstów, które nie dały rady, że tak powiem. Na przykład gnostyckie teksty znalezione w Nag Hammadi, wraz ze zwojami znad Morza Martwego, takimi jak Księga Henocha, wydają się wskazywać, że w tej historii jest o wiele więcej … ale to inny temat.

Wracając do pierwotnego pytania … Pamiętam pewną niedzielę, kiedy chodziłem do kościoła, pytając mamę, skąd możemy wiedzieć, że nasza religia jest naprawdę religią wybraną przez Boga. Miałem wtedy prawdopodobnie 8 lub 9 lat i naprawdę Chciałem odpowiedzi. Pytanie brzmiało zasadniczo: „Jeśli katolicy, Żydzi i inne religie mówią, że Bóg jest po ich stronie, a wszyscy inni się mylą, to jak możemy wiedzieć, kto ma rację? Czy wszyscy możemy mieć rację? A może wszyscy się mylimy? ”

Oczywiście było to dawno temu i nie mogę sobie przypomnieć dokładnej rozmowy, ale taka była ogólna idea. Niestety, moja mama nie miała odpowiedzi i zdecydowała się zawrócić i zabrać mnie do domu, a następnie w tę niedzielę kontynuowała chodzenie do kościoła beze mnie. Od tego dnia w razie potrzeby wykonywałem różne czynności, czytając wersety biblijne i uczęszczając do szkółki niedzielnej , ale nigdy nie traktowałem tego poważnie. Było po prostu zbyt wiele pytań bez odpowiedzi.

W oryginalnych naukach, na których opierają się chrześcijańskie narracje, jest pewna cenna mądrość, ale aby naprawdę uzyskać nauki, musisz Muszę zostawić religię za sobą. W każdym razie taka jest moja perspektywa. Moja mama, po poznaniu swojego hebrajskiego dziedzictwa, uczy się teraz hebrajskiego i prowadzi zajęcia z Tory. Najbardziej utożsamiam się z buddyzmem, chociaż starożytne pisma Indii są fascynujące …

Wierzę, że w każdej tradycji, w tym scenientyzmie, są perły mądrości, ale wierzę też, że w pewnym momencie, kiedy jesteśmy gotowi, wracamy do naszego pierwotnego duchowego dziedzictwa, które opiera się na współczuciu, zrozumieniu i jedności.

Człowiek jest część całości zwanego przez nas wszechświatem, część ograniczona w czasie i przestrzeni. Doświadcza siebie, swoich myśli i uczuć jako czegoś oddzielonego od reszty, pewnego rodzaju optycznego złudzenia swojej świadomości. To złudzenie jest dla nas rodzajem więzienia, ograniczającym nas do naszych osobistych pragnień i uczucia dla kilku najbliższych nam osób. Naszym zadaniem musi być uwolnienie się z tego więzienia poprzez poszerzenie naszego kręgu współczucia, aby objąć wszystkie żyjące istoty i całą przyrodę w jej pięknie.” -Albert Einstein

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *