Najlepsza odpowiedź
Krótko mówiąc, Brown jest znacznie bardziej wyluzowany niż Princeton. Powszechnym stereotypem jest to, że wszyscy w Brown pali mnóstwo zioła (co może iść w parze z elastycznym charakterem ich otwartego programu nauczania). Otwarty program nauczania autentycznie kultywuje znacznie bardziej liberalne, odkrywcze podejście do uczenia się. W Brown jest również sprytna funkcja inflacji, w której D i F nie liczą się do twojego GPA.
Princeton jest bardzo przedprofesjonalny, ponieważ absolwenci mają tendencję do podążania ścieżkami korporacyjnymi do Nowego Jorku (40\% liczby studentów zajmuje się doradztwem i finansami). Ten odsetek jest absurdalnie wysoki, nawet wśród ogólnie wysokich wskaźników absolwentów Ivy League. W rezultacie kultura ciała studenta w Princeton jest bardziej „korporacyjna” i ukierunkowana na znajdowanie dobrze płatnych miejsc pracy, ponieważ wydaje się, że tak robią wszyscy inni.
Jeśli chodzi o skład ciała studenta w odniesieniu do rasy i status społeczno-ekonomiczny, wszystkie Bluszczowe Ligi są z grubsza równoważne. Brown po prostu przyciąga studentów, którzy są bardziej odkrywczy i elastyczni pod względem zainteresowań akademickich, a nie typu „jedna ścieżka do sukcesu”, którzy idą do Princeton.
Odpowiedź
W 2015 roku ja służył w komisji ad hoc badającej praktyki oceniania w Dartmouth. Przeanalizowaliśmy dane dotyczące ocen w czasie i nie było wątpliwości, że inflacja ocen jest realna. Cytując jedną statystykę: w 1974 r. Mediana ocen w Dartmouth (tj. Z wszystkich ocen wystawionych na wszystkich kierunkach licencjackich) wynosiła B; w 2014 r. (i kontynuuje dzisiaj), A-. I to nie tylko ledwie A-, ale około 60\% ocen w Dartmouth to A lub A-. (Nie mamy oceny A +.) Okazało się, że oceny wzrosły we wszystkich działach sztuki i nauk ścisłych, więc nie mogliśmy winić tylko działu humanistycznego. Doszliśmy do wniosku, że przynajmniej jedno z poniższych stwierdzeń musi być spełnione:
Dajemy naszym uczniom wyższe oceny, niż wielu z nich na to zasługuje. -LUB- Nasze kursy są tak mało rygorystyczne, że większość uczniów może osiągnąć doskonałe mistrzostwo przy niewielkim wysiłku.
Podstawa naszej propozycji była prosta. Katalog Dartmouth (znany lokalnie jako „ORC”) szczegółowo opisuje, co oznaczają stopnie A, B, C, D i E. (W Dartmouth E jest oceną niedostateczną, a nie F.) Zasugerowaliśmy, że wydział powinien oceniać zgodnie z opisami w ORC. Zaproponowaliśmy również kilka innych zmian, ale to był główny wniosek.
W roku akademickim 2016–2017 przewodniczyłem Komisji Nauczania, która jest komisją wydziałową, która nadzoruje program studiów licencjackich. Opracowaliśmy nowe opisy klas, a konkretnie A, A-, B +, B, B-, C (wszystkie smaki), D (nie mamy D + ani D-) i E. Nowy tekst przeszedł przez kilka komisji, ale uderzył w mur, kiedy Komitet Przewodniczących (przewodniczący wszystkich wydziałów i programów studiów licencjackich) dokonał przeglądu tego.
Pewnego popołudnia kilku członków naszej komisji ad hoc odwiedziło prezes w godzinach pracy wydziału. Zapytaliśmy, czy poparł nasze ustalenia. Był niezobowiązujący, ale z pewnością nie okazywał entuzjazmu. Zasugerował nawet, że może powinniśmy po prostu ustawić medianę oceny na poziomie B, a następnie wskazał, że pochodzi z Uniwersytetu Michigan, gdzie wystarczająca liczba studentów brała, powiedzmy, rachunek różniczkowy, abyś wiedział z góry, jaki rozkład ocen zobaczysz. Osobiście uważam, że wcześniejsze ustalenie mediany jest równoznaczne z podjęciem decyzji o wyniku przed rozpoczęciem kursu. To tak, jakby pójść na mecz baseballowy i poprosić sędziego głównego o ogłoszenie przed meczem: „Dzisiaj będzie 11 strajków”.
Pozostajemy w cyklu inflacji ocen. W obecnym tempie nie będziemy musieli przejmować się ocenami do 2060 roku, ponieważ średni GPA wyniesie 4,0. Kiedy każdy dostaje A, potrzebujesz zerowych bitów do reprezentowania ocen.
Próbowałem kilku różnych praktyk oceniania. Jeden działał dobrze (IMHO), a drugi nie. Ten, który nie miał miejsca, miał miejsce, gdy w 2016 roku uczyłem algorytmów na studiach licencjackich. Nazwałem to „wybierz własną ocenę”. Pomysł polegał na tym, że zadania domowe były podzielone na pytania A, pytania B, pytania C i pytania D. Każdy uczeń wybierał żądaną ocenę i odpowiadał na pytania na tym poziomie oraz o jeden niższy. Na przykład uczeń wybierający się na B odpowiedziałby na pytania B i C. Ocena, jaką otrzymał uczeń, zależała od tego, jak sobie poradził z różnymi pytaniami. Na przykład uczeń idący na ocenę A może uzyskać dowolną z następujących ocen: A, A-, B +, B, B- lub E. Po co tak duży skok z B- do E? Bo jeśli myślisz, że jesteś uczniem klasy A, ale nie jesteś nawet studentem klasy B, to ci się nie udało. Ponadto kurs obejmował algorytmy. Musisz udowodnić, że Twoje odpowiedzi są prawidłowe. Nie możesz po prostu zgadywać. W grę wchodziło kilka innych czynników. Jedna z nich była taka, że jeśli uczeń uzyskał mniej niż 60\% problemu, to otrzymywał 0 za ten problem.Powinieneś wiedzieć, czy dobrze to zrobiłeś; jeśli po prostu rzucisz odpowiedź na ścianę i zobaczysz, czy się przyczepiła, powinieneś otrzymać 0 punktów. Po drugie, miałem problem z włączeniem wyników egzaminów do tego systemu prac domowych. Nie mogłem zadać kilku pytań A itp. Na egzaminach, więc były to proste egzaminy do domu z jednym pytaniem z każdego z kilku tematów. (Właściwie moje algorytmy egzaminów domowych nie są całkowicie proste. Sprzedawałem wskazówki na punkty.)
Schemat oceniania, który moim zdaniem zadziałał, był tym, którego użyłem na kursie wprowadzającym CS kilka ostatnich razy Uczyłem tego. Ocena końcowa nie była oparta na liniowym połączeniu zadań programistycznych i egzaminów, lecz na logicznej kombinacji. Na przykład, aby uzyskać ocenę A lub A- z kursu, student musiał uzyskać co najmniej 92\% z zadań programistycznych ORAZ co najmniej 90\% z egzaminów. Opublikowałem wszystkie dokładne wartości graniczne dla każdej możliwej klasy pierwszego dnia. Uczniowie dokładnie wiedzieli, co mają zrobić w każdej klasie. Skąd ta logiczna kombinacja? Prowadziłem kurs wprowadzający CS łącznie 25 razy. Po jakimś czasie zauważyłem, że mamy uczniów, którzy mimo słabych wyników na egzaminach dostali dobre stopnie, ponieważ ich oceny z programowania podniosły ich na duchu. Uczniowie mogą uzyskać dużo pomocy przy zadaniach programistycznych: ich komputer informuje ich o błędach składniowych i czy ich program działa; asystenci i ja możemy pomóc; i mogą uzyskać pomoc od swoich przyjaciół, nauczycieli i internetu. Z tym sygnałem jest zmieszanych dużo szumów. Na egzaminach mogłem bez pomocy sprawdzić, co wiedzą studenci. Dałem im każdą okazję, żeby dobrze sobie poradzili, w tym opublikowanie strony z recenzjami, zorganizowanie sesji recenzowania (oprócz tych prowadzonych przez asystentów) i pozwolenie im na przyniesienie szopki (a.k.a. ściągawka). Zaprojektowałem granice ocen z docelową medianą B na podstawie posiadanych danych historycznych. Ale to był tylko cel; kiedy opublikowałem wartości graniczne pierwszego dnia, stanęli. Nie ustawiłem z góry mediany. Za każdym razem, gdy korzystałem z tego systemu, mediana klasy wynosiła B + lub B.Mimo że miałem docelowy poziom B, byłem zadowolony, gdy mediana okazała się B +, ponieważ rzuciłem wyzwanie uczniom, a oni stanęli na wysokości zadania .
Teraz, gdy nie uczę już w Dartmouth, nie mam żadnej kontroli nad ocenami. Nie wstrzymuję oddechu, czekając, aż moi koledzy z wydziału zrobią coś w sprawie inflacji ocen.