Jaki był najlepszy sezon w The Office?

Najlepsza odpowiedź

Dla mnie, bez dwóch zdań Sezon 2

Po pierwszym sezonie serial poprawił się. Mówią, że pierwszy sezon jest dokładną repliką brytyjskiej wersji. Nie jestem fanem wersji brytyjskiej. To było dla mnie bardzo mdłe.

Szczerze mówiąc, po drugim sezonie nie podobało mi się połączenie oddziałów Stamford i Scranton. To było super chaotyczne i całkowicie niepotrzebne. Po pierwsze dlatego, że większość nowych postaci była tylko na jeden lub dwa odcinki, więc zrezygnowali i odeszli. Po drugie, osoby, które pozostały później jako stała obsada, nie były dla mnie zbyt lubiane.

Andy był jak dotąd najbardziej zagmatwaną i popieprzoną postacią. Na początku był facetem, który miał problemy z gniewem. Potem został pokazany jako kolejny Dwight, a potem jako czarująca osoba. Potem znowu stał się niegrzeczny w późniejszych sezonach i udał się na wyspę, zostawiając Erin za sobą. Potem wraca. To znaczy, nie ma końca, ile razy eksperymentowano z jego postacią.

Poza tym wydawał się być na pokaż tylko po to, by pokazać swój talent wokalny. Wtf o to chodziło? To było po prostu denerwujące.

Karen było w porządku. Jej rola była rzeczywiście istotna dla zwrotu akcji w historii miłosnej Pam i Jima.

Kiedy Pam i Jim w końcu zostali parą – wkrótce po trzecim sezonie stali się znudzeni.

W kolejnych sezonach pojawiło się więcej nowych postaci, które były jeszcze gorsze.

Gabe, ugh, NIENAWIDZĘ go. Nie rozumiem jego roli w serialu i dlaczego w ogóle dostał stałą obsadę? Sama jego twarz mnie złości. Bardziej zły niż Michael denerwuje się, gdy widzi Tobyego.

Erin, była słodka iw ogóle, ale też irytująca i miała zbyt wiele historii miłosnych, by je śledzić. Znowu całkowicie niepotrzebne.

Program był najlepszy w Drugi sezon z całą jego oryginalną obsadą i doskonałym urokiem. Później było tylko coraz gorzej.

Odpowiedź

Steve Carrell opuszcza Biuro oznaczało, że scenarzyści musieli zastąpić tę wielką postać kimś, kto mógłby wypełnić jego buty. W tamtym czasie Ed Helms zaczynał robić wielkie dzięki filmowi The Hangover (2009) i zastąpienie Michaela Scotta Andym Bernardem wydawało się dobrym pomysłem.

Szczerze mówiąc, myślę, że to działało na początku , zwłaszcza dzięki postaci Jamesa Spadera – Roberta Kalifornii – który nadał serialowi nową dynamikę. Kalifornia miała być wcieleniem diabła, a James Spader sprzedał każdą część swojej postaci.

Tak więc zderzenie szykownego naiwnego Andyego z wrogim Robertem Kalifornią było całkiem owocne i oni wyciągnął z tego trochę kilometrów. Szczególnie podobał mi się ich związek w odcinku „ Pani Kalifornia . ”

Niestety Spader opuścił koncert pod koniec ósmego sezonu, pozostawiając w naszych sercach wielką dziurę w kształcie Kalifornii. Doceniam powrót Davida Wallacea i myślę, że jakoś to zadziałało, zwłaszcza ze względu na zdolność Andyego Buckleya do nasycenia jego charakteru tą rozsądną racjonalnością, która uczyniła go uspokajająca obecność w programie, który miał skoczyć rekina.

Jego feud z Nelly był również naprawdę złym pomysłem, mimo że Catherine Tate to klejnot. Nigdy nie kupiłem postaci Nelly i myślę, że scenarzyści nie wiedzieli, w jakim kierunku przyjąć tę postać. Miała w swoim życiu jakąś tragedię, która dodała jej więcej głębi, ale służyło tylko jako kontrapunkt dla małostkowości Andyego. W pewnym momencie obaj byli Michaelem Scottem z serialu, przez co przynajmniej jeden z nich wyglądał na nielubianego kretyna.

Ponieważ Ed Helms musiał pracować nad The Hangover III , opuścił na chwilę Biuro , a jego postać miała być żeglowanie na Bahamy . Myślę, że to jest moment, w którym postać stała się nieodwracalnie nieprawdopodobna. Od tego momentu Andy był niewrażliwym dupkiem, któremu nie przeszkadzało wysłanie e-maila do Erin i zachowywał się jak niewdzięczne dziecko.

To, co sprawiło, że Andy na początku był tak sympatyczny, to jego dziecięcy zachwyt nad wszystkim , jego naiwność i życzliwość. Był facetem, który podarował Erin 12 dni Świąt Bożego Narodzenia i facetem, który został głęboko zraniony przez oziębłość rodziców. Miał w sobie ten aspekt manipulacji, na przykład kiedy przekonał Michaela, by zwolnił Dwighta w 3. sezonie.

Jest wystarczająco dużo podobieństw między Andym i Michaelem Scottem, które sprawiłyby, że jego postać działała, ale nie były problem. Tym, co sprawiło, że jego postać była absolutnie nieznośna, była jego całkowita zmiana począwszy od sezonu 9 . Myślę też, że jego związek z Erin polegający na tym, że chce, nie chcą, był coraz bardziej irytujący dla wielu widzów, chociaż rozumiem, dlaczego trwało to tak długo, odkąd te dwie postacie są niesamowicie niedojrzałe i boją się intymności.

Sezon 9 był rozczarowaniem z wielu powodów. Wiele seriali zaczyna się po pewnym czasie tracić, ponieważ nie mają wystarczającej liczby pomysłów, aby się utrzymać lub coraz bardziej oddalają się od swoich założeń. Biuro zaczęło się jako mockument o życiu biurowym i zawsze zachowywało pełen szacunku dystans do swoich bohaterów życie osobiste . Im mniej wiedziałeś o życiu domowym postaci, tym bardziej byłeś zaintrygowany. Coraz częściej zaczęliśmy otrzymywać informacje i obrazy życia osobistego bohaterów, które wydawały się absolutnie bezcelowe. Nie musieliśmy patrzeć, jak Angela i Oscar mieszkają razem, żeby wyobrazić sobie, jak szalony może być ten układ dla tych postaci. Obserwowanie ich codziennych interakcji było wystarczająco pouczające.

Potrzeba szybkiego omówienia każdej postaci oznaczała, że ​​większość z nich można by sobie poradzić bez większego zastanowienia. To też było sprzeczne z tym, za czym opowiadał się serial , czyli z pewnym absurdalnym realizmem. Biuro było z początku serialem o niezadowolonych ludziach wykonujących nudną pracę biurową, którzy nigdy nie dostali tego, czego naprawdę chcieli, bo życie jest niesprawiedliwe. W końcu chodzi o to, jak możesz dostać to, czego chcesz, jeśli wystarczająco się postarasz i jeśli jesteś szczery co do swoich pragnień (z wyjątkiem Pam, pieprzyć Pam, ona jest przegrana od początku do końca). Każdy dostaje to, czego chce, co jest najmniej satysfakcjonującą rzeczą, jaką może dostać każdy widz.

Cytując słynnego pisarza (Jossa Whedona): „ Don” t daj ludziom to, czego chcą, daj im to, czego potrzebują ”.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *