Która godzina jest uważana za brunch?


Najlepsza odpowiedź

Preferuję 1030–1100. To już pora na śniadanie, ale wcześnie na lunch i zwykle oznacza, że ​​osoba będzie głodna, ale nie wygłodniała. Dobry brunch w formie bufetu i tak zaczyna się zwykle około 10:30, chociaż niektóre nie zaczynają się przed 11:00. Zauważyłem, że godzina rozpoczęcia o 10:30 jest bardziej powszechna i będą mieli dostępne zarówno śniadania, jak i obiady. Przez lata cieszyłem się niedzielnym brunchem i nadal staram się znaleźć przyzwoity brunch, w którym regularnie uczestniczę. Podczas pierwszej pierwszej wycieczki po Niemczech mieszkałem na tyle blisko granicy francuskiej, że mniej więcej raz w miesiącu jadałem brunch w Strasburgu we Francji. Latem przyjemnie było odwiedzić kawiarnię z ulicznymi miejscami na brunch i zawsze z doskonale schłodzonym szampanem. Zwykle przyjeżdżaliśmy między 10:30 a 11:00 i nigdy nie musieliśmy czekać na otwarcie kawiarni lub restauracji. W Alzacji była spora liczba Niemców, którzy zrobiliby to samo, odwiedzając niedzielny brunch. Siedziałem w kawiarni przy ulicy i słyszałem niemiecki mówiący częściej niż francuski czy angielski. Ale w Europie był to zwykle normalny czas i wydaje się, że tak samo jest w Stanach Zjednoczonych. Później niż 1100 prosi o dużo większy apetyt i możliwość przejadania się. Lub jeśli masz lekkie śniadanie, to idź później, po prostu jesz lunch. To trochę zawodzi celowi brunchu!

Odpowiedź

W Nowy Rok (lata 80.-90.) Jedliśmy obfity brunch w formie bufetu, na dwie zmiany: rodziny z dziećmi, zaczynając około 11:00, a następnie imprezowicze dochodzący do siebie po sylwestra pojawili się o 14–16, zostając do 7 lub więcej.

Pozwólcie, że powspominam. W jadalni mamy zabytkowy, rzeźbiony kredens dębowy, który kiedyś był pełen przysmaków: wielowarstwowy mus rybny, terrina warzywna, pieczona gęś, szynka w plasterkach, lox (czasem odmiana wędzonej ryby), 3–4 rodzaje marynowanego śledzia, surowych warzyw z dipami, kilka rodzajów chleba, które upiekłam (zawsze włączając bułeczkę w kształcie wieńca) i kupione w sklepie bajgle.

Na drugim końcu jadalni / salonu było kredens z deserem: wiele rodzajów ciastek, które upiekłam (nie mogłam przestać tylko z 12 rodzajami, ponieważ było tak wiele kuszących przepisów) skupiało się wokół bardzo realistycznego Bûche de Noël z jeszcze bardziej realistycznie wyglądającymi „grzybami” wykonanymi z bezy. Niestety nie robiliśmy zdjęć, ale tort wyglądał mniej więcej tak.

Muszę przyznać, że mam pomysł skąd pochodzi energia. Pracowałem na pełny etat (plus), ale udało mi się zrobić tak dużo pieczenia, z maratonami gotowania w dniach poprzedzających i w godzinach aż do przybycia pierwszych gości. I mieliśmy w holu dziewięciometrową choinkę. Każdego roku dekorowaliśmy go na inny temat, często wykonując ozdoby. Teraz wydaje się, że to życie kogoś innego.

Dziękuję za pytanie i mam nadzieję, że moja podróż w dół pamięci nie będzie zbyt wstrząsająca.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *