Czy Page Publishing to dobre wydawnictwo? Jak to jest być przez nich publikowanym?

Najlepsza odpowiedź

Spójrz, wyszukałem w Google Page Publishing, a fragment ich witryny w Google mówi „ Publikowanie stron pomaga nowym i nieznanym autorom w publikowaniu ich dzieł. ”

To naprawdę zły początek, ponieważ jest to oczywiście prawdą w przypadku wszystkich renomowanych wydawnictw domy, to nie powinno być jednowierszowe hasło dla twojego wydawnictwa, od razu podejrzewam, że jest to jakiś rodzaj próżności lub prasa dotacyjna i że jeśli kliknę na stronę, dużo zobaczę treści skierowanych do autorów , a nie czytelników . Ponieważ model biznesowy nie polega na sprzedaży książek czytelnikom, polega na sprzedaży usług wydawniczych lub sprzedaży książek osobom, które je napisały.

Jeśli tak jest, spodziewałbym się, że będzie bardzo mało oczywista strategia wydawnicza widoczna w mieszance tytułów, które oferują – w zasadzie będzie to po prostu zbiór przypadkowych rzeczy – i że książki będą (a) dziwnie drogie w porównaniu z prawdziwymi wydawcami branżowymi i (b) dość paskudne patrząc.

Przejrzyjmy i dowiedzmy się.

Tak. W rzeczywistości nie są odpowiednim wydawcą branżowym. To firma świadcząca usługi wydawnicze, która sprzedaje te usługi aspirującym autorom, „publikuje” wszystko i uzyskuje okładki i projekty po najniższych cenach, sądząc po ich wyglądzie.

Nie zrobiłbym tego. Polecam współpracę z taką firmą. O ile wiem, nie należą do najgorszych z tych, jakie widziałem; Nie mam pojęcia, jakie są opłaty, ponieważ je ukrywają (prawdopodobnie kilka kroków w procesie); ale tego rodzaju rzeczy nie są w rzeczywistości „publikowane”, ale rodzajem ich kopiowania w trakcie poruszania się.

Odpowiedź

(Pozwólcie, że przedmówię moją odpowiedź na twoje pytanie: Tak okropnie brzmię, ale bycie redaktorem książek na poziomie korporacyjnym było najlepszym doświadczeniem w mojej karierze zawodowej.)

Kiedy miałem osiem lat, wiedziałem, że chcę być profesjonalnym redaktorem w dużym wydawnictwie. Kiedy miałem dwadzieścia osiem lat, żyłem tym snem. W wieku trzydziestu ośmiu lat nie miałem wakacji ani dnia wolnego od prawie sześciu lat. W wieku czterdziestu ośmiu lat byłem „na emeryturze” z korporacyjnego wydawnictwa książek.

Powiedziałem mój pierwszy potencjalny szef w wydawnictwie, że zamiatam podłogi tylko po to, by stanąć w drzwiach. Napisałam to, co nazwała „najbardziej kapryśnym i zachwycającym” listem do auto-marketingu, jaki kiedykolwiek przeczytała. Zatrudniła mnie jako zastępczyni redaktora po moim pierwszym wywiadzie. Ciężko pracowałem – i mam na myśli ciężko , jak w ciągu dwunastu do szesnastu godzin, siedem dni w tygodniu – aby zbudować reputację redaktora zastępczego, który stawia tę pracę na pierwszym miejscu. Nigdy nie obniżałem standardów i zawsze szukałem sposobów na poprawę umiejętności, więc byłbym wartościowy dla mojego pracodawcy.

Z czasem awansowałem na stanowiska o rosnącej odpowiedzialności – ale niestety otrzymywałem tylko niewielkie podwyżki pensji. Zanim byłem redaktorem zarządzającym w Odpowiadając za wszelkie referencje i tytuły elektroniczne w firmie, moje życie polegało tylko na pracy. Kilka dni w tygodniu podróżowałem, aby tworzyć na podstawie naszych książek referencyjnych, a pozostałe dni (i noce) tygodnia pracowałem w biurze. tytuły nigdy nie minęły terminu i zawsze mieściły się w budżecie (i nie używam terminów nigdy i zawsze lekko – mam to na myśli!). Co najmniej pięć z dziesięciu najlepiej sprzedających się tytułów w kategorii referencyjnej to tytuły moich autorów w każdym kwartale mojej kadencji.

A jednak pomimo tego, że moje tytuły były na czas i poniżej budżetu, na na szczycie list bestsellerów, a przychody z moich tytułów przepłynęły przez cały dział, oszukano mnie z każdej obiecanej premii i podwyżki. Zawsze istniała wymówka, która zaczęła przyprawiać mnie o zgagę, gdy dowiedziałem się, że firma kupiła nowy stół konferencyjny w sali konferencyjnej za 180 000 $. Po tym czasie przestałem oczekiwać obiecanej premii i podwyżek. Nadal ciężko pracowałem, dotrzymałem terminów, zrealizowałem budżet i opracowałem nagradzane i najlepiej sprzedające się tytuły z moimi autorami. Ale tym trudniej Pracowałem, tym bardziej chcieli moi szefowie. Nie obchodziło ich, że nie miałem wakacji od sześciu lat, że pracuję siedem dni w tygodniu, albo że mam pod biurkiem śpiwór i używałem go .

Inne rzeczy„ wewnątrz ”sprawiły, że dużo stresu. Dog-zjadający-pies, obmowa, zjadliwa rywalizacja, która istniała między działami (i między ludźmi z tych samych działów) łamała mi ducha każdego dnia. Zapłaciłem moim freelancerom z własnej kieszeni, ponieważ szybciej otrzymałem zwrot kosztów niż moim freelancerom (czy trzeba poświęcić cztery miesiące, aby zapłacić korektorowi 500 $, gdy ma dzieci do karmić?).Dyrektorzy moich wydziałów celowo okłamywali autorów i regularnie wyłudzali im tantiemy – i kazali mi zrobić to samo (nie robiłem tego, ale było to ciągłe źródło stresu). Moi dyrektorzy byli także seksistowskimi dupkami, którzy otwarcie spiskowali przeciwko „słabszym” pracownicom, aby zmusić je do płaczu, a następnie publicznie je zapalić. Prezes firmy był złośliwym człowiekiem, który spędził popołudnie w Wigilię, spacerując po budynku, aby zobaczyć, kto jest nieobecny bez pozwolenia, aby móc odebrać im wynagrodzenie w następnym tygodniu.

Ostatecznie, jak można się spodziewać, praca odbiła się na moim zdrowiu. Moje ciśnienie krwi gwałtownie wzrosło do normalnego 180/120, mój cholesterol był w przedziale 400, moje serce było powiększone (miałem zaledwie czterdzieści kilka lat!). Mój lekarz powiedział mi, że muszę coś zmienić, bo inaczej nie będę żył dużo dłużej. Dlatego zdecydowałem się na terapię i zacząłem poznawać wspaniały świat granic . To były najlepsze pieniądze, jakie kiedykolwiek wydałem. Musiałem jednak rzucić pracę w wydawnictwach korporacyjnych, zanim w pełni przekroczyłem swoje granice. Dałem wydawcy trzymiesięczne wypowiedzenie ( naprawdę – kto to robi? ). Byłem takim maniakiem kontroli, że musiałem dopilnować, aby każdy szczegół został dopełniony i móc płynnie przejść do nowego redaktora naczelnego. Pracowałem w nadgodzinach (oczywiście bez wynagrodzenia) na moim ostatniego dnia pracy. Kierownictwo błagało mnie, żebym został. Obiecali mi podwyżki, duże biuro, yada yada yada. Grzecznie odmówiłem i powiedziałem im, że muszę iść, bez urazy.

Po wyjściu , powiedzieli moim autorom straszne rzeczy o mnie i grozili zwolnieniem innym pracownikom, jeśli się ze mną porozumiewają. To naprawdę bolało, biorąc pod uwagę, ile życia dałem im i ile pracy włożyłem w zrobienie z nich fantastycznej kupy pieniędzy.

Następnie przez kilka lat pracowałem w wydawnictwie książek jako agent i niezależna firma zajmująca się pakowaniem książek, ale nie było to wcale mniej stresujące ani szkodliwe dla mojego zdrowia. W końcu miałem granice, ale pracowałem poza książką korporacyjną publikowanie uczyniło mnie nie mniej odpornym na korupcję i nieuprzejmość tkwiącą w branży. Bycie agentem książki sprawiło, że poczułem się jak gad, który zjada swoje młode. Bycie pakującym książki wiązało mnie tylko z autorami i organizacjami, które odmówiły mi płacenia. W końcu pocałowałem wydawanie książki na pożegnanie w 2008 roku i nigdy nie oglądałem się za siebie.

Ach, taka historia o nieszczęściu! Mogę łatwo powiedzieć, że całe to doświadczenie było jedną wielką, długą zimą niezadowolenia! Ale to nie było „t. Powiem ci, co to było: był to piec – a rafinacja ognia, która nauczyła mnie umiejętności tak specyficznych i cennych, że używam ich do dziś w zupełnie innej branży, w której rekompensowałem prawie siedmiokrotnie to, co osiągnąłem u szczytu kariery jest płatną pozycją wydawniczą. Absolutnie uwielbiam to, co teraz robię i nigdy nie byłem zdrowszy ani szczęśliwszy.

Więc widzisz, bycie redaktorem książek korporacyjnych było moje marzenia się spełniły. Miałem szczęście, że tam trenowałem. Wszedłem do wydawania książek jako przerażony, niedoświadczony dzieciak, który bał się, że umrę i wyszedłem jako przerażony, doświadczony profesjonalista, który obawiał się, że nie „umrę . Kilka lat później zdałem sobie sprawę ze swojego prawdziwego potencjału w życiu, wykorzystując każdą umiejętność, której nauczyłem się w piecu. Nie przepraszam za żadną z nich.

PS Nigdy nie miałem ochoty napisać własnej książki i nadal nie. Po pracy w branży nie widzę, jak ktokolwiek chciałby w dzisiejszych czasach. Ale nadal czytam świetne książki i jestem wdzięczny tym autorom, którzy trzymają się tam, by publikować świetne książki.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *