Co reprezentuje orzeł pruski?

Najlepsza odpowiedź

Wygląda na to, że zaadoptowali Orła ze Świętego Cesarstwa Rzymskiego, które użyło podwójnego orła, tradycyjnie był czerwony, ale czarny był kolorem krzyżackim. Myślę, że oznacza to, że Prusy są silnym obrońcą chrześcijańskiego świata. Ma miecz i kulę króla oraz literę R na brzuchu, co chyba wskazuje, że król jest twardy. Nazistów nie obchodziło, co to znaczy, skoro był to tradycyjny niemiecki i wyglądał zaciekle.

Odpowiedź

Moja obiektywna odpowiedź, John?

Tak.

Ponieważ armia pruska Fryderyka Wielkiego jest tą, o której wiem najwięcej (i właściwie mam książki o prawie ręka), odpowiem na to pytanie w odniesieniu do tej armii. Jeśli więc szukasz analizy armii Wielkiego Elektora lub Bismarcka, najlepiej poszukaj gdzie indziej.

Atak piechoty pruskiej pod Hohenfriedeberg (1745)

Prusy nie mają zbyt dobrej reputacji w tych oświeconych czasach. Ale jeśli jest jedna rzecz, co do której nawet najbardziej zagorzali krytycy mogą się zgodzić, to to, że jej wojsko było przez większość swojej historii maszyną bojową najwyższej klasy. Nie bardziej niż armia Fryderyka Wielkiego.

Maszyna wojskowa, którą Fryderyk odziedziczył w 1740 roku, była wytworem jego ojca, Fredericka „Króla Żołnierza” Williama, i słynnego mistrza musztry, księcia Leopolda I z Anhalt -Dessau. Wprowadzili do armii pruskiej szereg reform, takich jak żelazny wycior, ulepszone bagnety i powolny marsz zwany gęsią skórką.

Frederick prowadzący kolumnę żołnierzy gęsiej skórki (1740, w kolorze)

Ale rzecz, którą oni naprawdę skupiałem się na ćwiczeniach. Dzięki połączeniu absolutnie bezwzględnej dyscypliny wiertniczej i żelaznej dyscypliny armia pruska przekształciła się w prawdziwą maszynę do zabijania, niezrównaną w marszach i manewrach. Jak powiedział później sam Fryderyk, „batalion pruski stał się chodzącą baterią, której szybkość przeładowania potroiła siłę ognia i dała Prusakom przewagę trzy do jednego”.

Armia została ulepszona dopiero, gdy Fryderyk doszedł do władzy. Próżne projekty, takie jak niesławne „Potsdam Grenadiers”, zostały rozwiązane, zwiększyła się liczba lekkiej kawalerii, a w armii zastosowano najnowszą technologię artyleryjską (taką jak armata konna).

Nie zaniedbano piechoty pruskiej. Fryderyk przykładał taką wagę do ćwiczeń, jego żołnierze mogli strzelać z szybkością ponad dwa razy na minutę, o wiele większą w Europie. Podczas wojny siedmioletniej austriacki generał Neipperg narzekał, że jego ludzie oddali dwa strzały w czasie, w którym Prusacy oddali pięć.

Prusacy popisujący się swoimi muszkieterami w bitwie pod Kolinem w 1757 roku

Ale wyższość w sztuce zabijania nic nie znaczy, jeśli Prusacy byli gorsi w sztuce logistycznej, którą na szczęście zapewniali w nadmiarze.

Chociaż wprawdzie pomogła im przewaga walki na liniach wewnętrznych podczas wojny siedmioletniej, Prusacy byli wciąż stosunkowo lepsi w logistyce od swoich wrogów. Johann Wilhelm von Archendale, który służył w czasie wojen śląskich, powiedział później, że „armia pruska nigdy nie była bez zapłaty, nigdy bez chleba i paszy, bardzo rzadko bez warzyw i coraz rzadziej bez mięsa .” Pół funta mięsa pruskich żołnierzy wydawanych co tydzień przyciągało więcej niż kilku dezerterów z wroga.

Organizacyjnie Prusacy nie mieli sobie równych. System kantonów – przydzielanie regimentu do każdego dystryktu w celu rekrutacji z – zdziałał cuda, umożliwiając krajowi z 12. największą populacją w Europie wystawienie czwartej co do wielkości armii. Umożliwiło to Frederickowi dalsze znajdowanie rekrutów nawet po krwawych łaźniach, takich jak Kolin i Kunersdorf, a po wojnie sam Frederick powiedział, że „te kantony stanowią najczystszą esencję państwa”.

Podczas gdy większość armii europejskich potrzebowała miesięcy na mobilizację (Rosjanie potrzebowali roku lub więcej), armia pruska posiadała takie umiejętności organizacyjne, ale mogła zostać zmobilizowana do bitwy w ciągu kilku tygodni. Na przykład przed wybuchem I wojny śląskiej Fryderyk podjął decyzję o inwazji 7 listopada, a do 16 grudnia przez Odrę płynęły już wojska pruskie.

Prusacy w marszu

Kręgosłupem każdej armii (jak może powiedzieć każdy z byłych żołnierzy na tej stronie) jest dobry, silny rdzeń podoficerów. Prusacy zdawali sobie z tego sprawę i zapewnili to ogromnie.

Armia pruska miała 14 podoficerów na kompanię piechoty, ponad dwukrotnie więcej niż Austriacy. Większość z nich należała do pospólstwa i chłopów, a perspektywa rangi upoważnionej lub nawet wyniesienia na szlachtę, jeśli wyróżnili się w bitwie, zachęciła ich. Doskonałym tego przykładem był David Krauel, który 12 sierpnia 1744 r. Poprowadził szarżę na wały Ziskaberg w Prauge i został natychmiast nagrodzony komisją i nobilitacją jako „Kraul von Ziskaberg”. Anonimowy raport angielski sporządzony po wojnie stwierdza, że ​​ „wigor armii jest w podrzędnych i podoficerach, którzy są niewątpliwie najlepsi na świecie.”

Ale oczywiście armie również potrzebują dobrych oficerów. Oficerowie pruscy cieszyli się znacznie większą spójnością niż oficerowie innych armii, ponieważ wszyscy byli rodowitymi Prusakami, z tego samego pochodzenia arystokratycznego i wszyscy przeszli to samo szkolenie i wykształcenie co ich koledzy. Wszyscy szlachcice musieli zaczynać jako chorąży, służąc u boku podoficerów, gdy uczyli się lin. Nawet w czasie pokoju musieli spędzać większość roku ze swoimi pułkami, robiąc wrażenie na francuskich obserwatorach, którzy zwykli spędzać większość czasu w Wersalu lub w ich posiadłościach.

Relacja hrabiego Lehndorffa, który odwiedził księcia Augusta Wilhelma i jego pułk kawalerii w Kyritz w lipcu 1753 r., jest tego przykładem:

„Miasto jest okropne, naprawdę jest nieszczęśliwe wysypisko, a więc dom, w którym mieszka książę. To komiczne znaleźć go w pokoju, którego meble składają się z drewnianego stołu i trzech krzeseł. Nie ma zasłon! Jego kucharz w Berlinie ma lepsze mieszkanie. Ale książę jest oddany szkoleniu swojego pułku i jest bardzo zadowolony. Jest bardzo życzliwy dla swoich oficerów, dzięki czemu jest przez nich niezwykle kochany. I to właśnie odróżnia naszą armię od wszystkich innych: nasi książęta sami są żołnierzami i muszą znosić te same trudności, co zwykli żołnierze.

I to nie było powszechne generalnie, pamiętajcie, ale własny brat Fryderyka Wielkiego.

Generał von Seydlitz pokazujący ranking i plik, jak to się robi w Rossbach (1757)

Oczywiście, wszystkie te rzeczy są w porządku, ale jak faktycznie radziła sobie armia pruska w bitwie?

Cóż, mimo że ich nadludzka reputacja była upiększane przez lata, jest niezaprzeczalnym faktem, że poradzili sobie wyjątkowo .

Zajęłoby mi całe wieki, aby przeanalizować każdą z pruskich zwycięstwa w wojnach śląskich szczegółowo, więc zamierzam tylko wskazać kilka zwycięstw, które moim zdaniem służą do zilustrowania tego, o co mi chodzi aby udzielić tej odpowiedzi.

Mollwitz (1741), podczas pierwszej wojny śląskiej, był pierwszym spotkaniem Austriaków z Prusacy w bitwie. Starcie rozpoczęło się od pruskiego ostrzału artyleryjskiego, po którym wyższa austriacka kawaleria rozproszyła swoje pruskie odpowiedniki na prawym skrzydle.

Jednak decydującym momentem był atak piechoty pruskiej, opisany tutaj przez austriackiego oficera armii. :

„Armia wroga zbliżała się teraz ze wszystkich stron… Mogę śmiało powiedzieć, że nigdy w życiu nie widziałem nic lepszego. Maszerowali naprzód z największą wytrwałością, liniami prostymi jak kostka, jakby byli na placu apelowym. Ich wypolerowana broń lśniąca w słońcu robiła oszałamiające wrażenie, a ich salwy były jak ciągły grzmot. Nasza armia została całkowicie zdemoralizowana; nasza piechota nie mogła już dłużej trzymać się razem w swoich szeregach, a nasza kawaleria nie miała już ochoty formować się przeciwko wrogowi ”.

Nie przesadzał z wpływem, jaki Prusowie wywarli na wroga morale. Aż do bitwy pod Kolinem (1757) sam widok pruskich niebieskich płaszczy wystarczał, by wywołać panikę w szeregach austriackich.

W tym natarciu piechoty Clausewitz zauważył, że piechota pruska osiągnęła „poziom perfekcji w używaniu siły ognia, który wciąż nie został przekroczony”, jak pokazano, gdy Prusacy wyparli Austriaków z pola.

Soor (1745), podczas drugiej wojny śląskiej, ponownie pokazał wyższość piechoty pruskiej nad przeciwnikami.Był to jeden z wielu przypadków, kiedy Fryderyk drzemał, kiedy armia austriacka przypuściła niespodziewany atak na jego obóz w Staudenz. Uratowała go przede wszystkim własna szybkość i agresja w kontrataku oraz żelazna dyscyplina swoich żołnierzy.

Pomimo zaskoczenia Prusacy szybko zebrali się i przypuścili atak na Austriaków na wysokościach. Ten pierwszy atak został odparty z powodu austriackiej artylerii, ale druga szarża Grenadierów i weteranów wzniosła się na wyżyny, a kiedy niespodziewany atak na flankę pochwycił austriacką artylerię, cała ich linia upadła. Prusacy ponieśli 856 zabitych, w porównaniu z 7 444 ofiarami poniesionymi przez wroga.

Jest to jeszcze bardziej imponujące, gdy weźmie się pod uwagę, że Austriacy (39 000 ludzi) znacznie przewyższali Prusaków (22 000). .

Rossbach (1757), podczas Wojna siedmioletnia była jednym z nielicznych przykładów, w których to pruska kawaleria i artyleria, a nie piechota, były decydującymi czynnikami bitwy.

Przeciwstawna armia austro-francuska licząca 40 000 żołnierzy maszerowała na południu, starając się zająć flankę wojsk pruskich. Choć początkowo sądził, że się wycofują, Fryderyk szybko ocknął się w obliczu niebezpieczeństwa i wyruszył na spotkanie ze swoją 20-tysięczną armią.

Korzystając z osłony, jaką zapewnia długi grzbiet, generał von Seydlitz prowadził kawaleria pruska na południe, aby stawić czoła kawalerii wroga. Austriaccy kirasjerzy stanowczo opierali się ich początkowej szarży, co pozwoliło francuskiej kawalerii ruszyć w celu wsparcia. Jednak kiedy von Seydlitz rozkazał w swoich rezerwach, aliancka kawaleria ugięła się i uciekła.

Pruska artyleria ustawiła się na wzgórzach na północnym wschodzie i bezlitośnie bombardowała nacierającą francuską piechotę, gdy posuwali się naprzód. To i widok ich kawalerii w locie wywołały wstrząsy w szeregach.

A potem pruska piechota ruszyła naprzód. Gdy armia francuska zbliżyła się do strzału z muszkietu, została zniszczona przez zdyscyplinowane pruskie salwy czołowych batalionów. Kiedy kawaleria von Seydlitza zajęła ich z flanki, ich szeregi całkowicie się załamały, a oni uciekli z pola w nieładzie. Prusacy ponieśli 600 ofiar z prawie 10.000 wrogów.

Frederick chwalił się później, że „Wygrałem bitwę pod Rossbach, a większość mojej piechoty miała muszkiety w ramionach. ” Miał rację. W niecałe dziewięćdziesiąt minut Prusacy zmiotli Francuzów z pola za pomocą ułamka całej siły: 18 dział artylerii, 3500 jeźdźców i trzy bataliony piechoty.

A teraz dochodzimy do najważniejszego: Leuthen (1757). Nawet najbardziej zagorzali krytycy Fryderyka Wielkiego i Prus muszą przyznać, że Leuthen był, jak to nazwał Napoleon, „ arcydziełem ruchów, manewrów i stanowczości”.

Po swoim druzgocącym zwycięstwie pod Rossbach, Frederick udał się na wschód, aby zmierzyć się z Austriakami, a jego zmęczone walką siły maszerowały na dystansie 300 km w 12 dni. Jak miał zwyczaj, Fryderyk poważnie nie docenił wielkości sił wroga, a kiedy jego 35-tysięczna armia spotkała się z armią austriacką w Leuthen, stwierdził, że ma do czynienia z armią liczącą 65 000 żołnierzy. Ale, podobnie jak w Rossbach i Soor, przewaga liczebna niewiele się liczyła w obliczu Prusaków.

Armia austriacka utworzona przez wioskę Leuthen naprzeciw Prusaków. Wykorzystując mgłę, która zakryła pole bitwy, Frederick zmylił frontalny atak, kierując większość swojej armii na południe. Użył szeregu niskich pagórków, aby najpierw przesunąć swoją piechotę obok, a następnie za lewą flankę Austrii. Gdy kolumny znalazły się na miejscu, cała siła utworzyła się pod kątem prostym do linii Habsburgów. A gdy pruska artyleria otworzyła się na wroga, Fryderyk rozkazał swojej piechocie zaatakować.

Maszerując w szyku chwiejnym lub „ukośnym”, Prusacy wtoczyli się na lewą flankę Austrii, najsłabszą część ich linii. Zaskoczeni nagłym pojawieniem się wojsk pruskich po ich lewej stronie, Austriacy próbowali obrócić linię o 90 stopni i stawić czoło wrogowi.

Ale to nie miało sensu. Oddziały habsburskie po lewej stronie – luterańscy Wirtembergia – nie miały żołądka, by walczyć z innymi protestantami w bitwie. Wystrzelili kilka salw, ale gdy tylko legiony w niebieskim płaszczu Fryderyka przedarły się przez mgłę, odwróciły się i uciekły, wpadając na Bawarczyków pędzących, by ich wzmocnić, którzy również złamali się i uciekli.

Austriak pułki wycofały się do wioski Leuthen, gdzie próbowały się oprzeć.Pruscy ratownicy i grenadierzy poprowadzili natarcie na wioskę, wspomagani niszczycielsko celnym ostrzałem artyleryjskim i po długiej, zaciętej walce w zwarciu udało im się zająć austriackie pozycje. Białowi fartuchy wycofały się, a kiedy zostali uderzeni w flankę przez kawalerię pruską, było już po wszystkim.

Armia austriacka została całkowicie rozgromiona przez siły, które przewyższały liczebnie 2: 1 w co ja bym ocenił jako największy pruski wyczyn zbrojny w historii. Prusacy stracili 6500 ludzi, podczas gdy Austriacy stracili 22 000, w tym 17 generałów, 116 dział artylerii, 51 sztandarów i ich narodową dumę.

Ale oczywiście dla Prusaków to nie było tylko słońce i róże. Nie byli niezwyciężoną armią nadludzi, odpychających wrogie zastępy jak muchy. Prusak ograbił, zgwałcił, uciekł, opuścił, poddał się, czasem nawet (wzdycha!) Nie wykonał rozkazów. Do diabła, przegrywali nawet bitwy.

Ale patrząc na te przegrane bitwy, staje się jasne, że ich powody sprowadzały się do dwóch rzeczy: A) przytłaczająca przewaga wroga lub B) własne niepowodzenia Fredericka jako wojska dowódcy.

Weźmy na przykład Kolín (1757), pierwszą porażkę Fryderyka. Próbując oskrzydlić armię austriacko-saksońską, Fryderyk nagle i fatalnie rozkazał księciu Moritzowi z Anhalt-Dessau poprowadzić swoją dywizję do frontalnego ataku na okopane pozycje wroga. Sprzeciwy księcia zostały odrzucone przez jego króla, a następnie wykrzyknął „ teraz bitwa przegrana!” I tak było kosztem 40\% siły Prus i reputacji Fryderyka (i Prusaków) jako niezwyciężoności na polu bitwy.

W Hochkirk (1759) błędna inteligencja Fryderyka doprowadziła do tego, że Prusacy drzemali we wczesnych godzinach porannych, kiedy Austriacy zstąpili na jego armię. A świadczy o niezłomności piechoty pruskiej, że udało im się wycofać w dobrym stanie po takiej rzezi (ponad 9 tysięcy ofiar – jedna z ulic we wsi Hochkirk była odtąd nazywana „Krwawą Aleją”, od rzeki krwi, które spływały rynnami z ciał tak gęsto upakowanych razem, że nie mogły spaść).

I w Kunersdorf (1759), to Fryderyk po raz kolejny zasiał ziarno klęski pruskiej. Odrzucając sprzeciw swoich generałów, rozkazał piechocie czołowo zaatakować linie rosyjskie. Musieliby zejść do doliny i wejść na drugą stronę, zanim dotrą do wroga, cały czas ostrzeliwany przez Rosjan na wysokościach. Atak nie powiódł się całkowicie, a nawet legendarna niezłomność piechoty pruskiej upadła, a armia Fryderyka rozproszyła się na cztery wiatry. Pozostało mu tylko 3000 ocalałych, z 19 000 ofiarami.

Ale nawet po porażce Prusacy nadal okazywali się siły bojowe pierwszej klasy. Wielokrotnie po porażkach, takich jak pod Kolín, Hochkirk i Gross-Jägersdorf (1757), Prusacy zdołali pozostać razem, utrzymać porządek i wycofać się w zdyscyplinowanym moda. Kunersdorf była jedyną bitwą, w której armia pruska naprawdę pękła, ale nawet wtedy odbudowa rozproszonej armii pruskiej zajęłaby tylko dwa dni, aw ciągu tygodnia Fryderyk miał do dyspozycji armię liczącą 28 000 ludzi.

Jestem głęboko przekonany, że gdyby Prusacy byli prowadzeni w czasie wojny siedmioletniej przez, powiedzmy, Napoleona zamiast Fryderyka, mogliby nie przegrać ani jednej bitwy. Nawet niektóre pruskie zwycięstwa (Torgau (1760) wiosny na myśl) zostały wygrane pomimo , a nie z powodu przywództwa Fryderyka, gdzie zwycięstwo wyrwała tylko żelazna dyscyplina i czysta jakość pruskiego żołnierza.

Generał dywizji Henry Lloyd z armii austriackiej opisał armię pruską jako…

„… ogromną i regularną maszynę… Oni mają łatwość manewrowania poza jakimikolwiek innymi żołnierzami… a ich zwycięstwa muszą być temu przypisane głównie dlatego, że cały geniusz przywódcy nie może bez niego nic zrobić, a prawie wszystko z nim ”.

Patrząc na ten dowód, skłonny jestem się z nim zgodzić.

Armia pruska nie była doskonała. Mogli przegrać bitwy i przegrywali, a nawet niektóre z ich zwycięstw przypominały bardziej krwawe remisy (przychodzi mi na myśl Zorndorf (1758)).

Ale w krainie niewidomych jednooki człowiek jest królem, a względna przewaga armii pruskiej jest zbyt oczywista zignorować. Oczywiście, mógł mieć wady, ale miał znacznie mniej niż jego odpowiedniki w armii rosyjskiej, francuskiej i austriackiej.

Nie byli supermenami, ale byli bardzo dobrzy.

I to wystarczyło.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *